poniedziałek, 30 listopada 2009

Starsi i mądrzejsi kombinują - S. Michalkiewicz

Całość: http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=1037

To wszystko zostanie nam objawione w stosownym czasie, a niezależnie od
tego również generałowi Czesławowi Kiszczakowi zebrało się na
wspominki, jak to legendarni przywódcy podziemia i autorytety moralne w
początkach transformacji ustrojowej przychodziły do niego prosząc o
swoje teczki, jak to on im teczki te udostępniał, jak oni potem
niszczyli je w niszczarce i jak lekko spoceni, z westchnieniem ulgi
opuszczali jego gabinet. Wspominał też, jak to SB monitorowała napływ
zagranicznej pomocy finansowej dla podziemnej Solidarności przede
wszystkim – przez Międzynarodowe Biuro w Brukseli, kierowane przez
tajnego współpracownika SB Jerzego Milewskiego, którego potem zatrudnił
w swojej Kancelarii prezydent Lech Wałęsa – i jak to on na bieżąco się
dowiadywał, wiele też każdy płomienny działacz wziął forsy z tej
pomocy, gdzie ją schował i w jaki sposób dzisiaj pomnożył tę fortunę.
Oczywiście żadne nazwiska nie padają, bo generał Kiszczak nie chce
narażać się na procesy przed niezawisłymi sądami, ale ostrzeżenie
zostało z pewnością zrozumiane i wiele ambitnych osobistości z dziesięć
razy zastanowi się, czy aby na pewno pragną stawać do wyborów
prezydenckich. I o to właśnie chodzi, bo wprawdzie Ojciec Narodów,
Chorąży Pokoju zwrócił uwagę, że nieważne kto głosuje, ale – kto liczy
głosy, jednak swoim zwyczajem nie powiedział najważniejszego. Tymczasem
najważniejsze jest przygotowanie takiej alternatywy, żeby niezależnie
od tego, kto wybory wygra, były one wygrane. A o to właśnie starsi i
mądrzejsi na pewno już zadbają.

***

WYWIAD Były szef MSW mówi o niszczeniu akt bezpieki i sprawie ks. Popiełuszki

Kiszczak: agentów dziś oglądam w TV

Generał Czesław Kiszczak w wywiadzie dla Magazynu DGP opowiada, że oddawał agentom teczki na ich żądanie.

A ci wrzucali je do niszczarki na zapleczu jego gabinetu. – Działacze, politycy. Niektórych do dziś oglądam w telewizji – mówi. Czesław Kiszczak stawia zarzut działaczom opozycji, że część pieniędzy, które szły z Zachodu na pomoc „Solidarności”, trafiała do prywatnych kieszeni. I opowiada o agencie, którego Rosjanie zainstalowali w jego otoczeniu, żeby wiedzieć, jak prowadzi rozmowy z Kościołem i Lechem Wałęsą.

Całość: http://edgp.gazetaprawna.pl/index.php?act=mprasa&sub=article&id=270383







Brak komentarzy: