niedziela, 28 lutego 2010

Domosławski Kapuścinski

Paweł Zyzak z "Gazety Wyborczej"

http://niepoprawni.pl/blog/23/pawel-zyzak-z-gazety-wyborczej

Byłem kiedyś na spotkaniu z Arturem Domosławskim zorganizowanym przez Krytykę Polityczną. Domosławski okazał się być lewakiem, w dodatku zafiksowanym na punkcie USA bardziej niż Leszek Bubel na punkcie Żydów. Aż się zdziwiłem, że go trzymają w „Gazecie Wyborczej”, którą akurat o niechęć do USA trudno oskarżyć.

Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że oto mam przed sobą nowego Pawła Zyzaka – „zaplutego karła”, który obrzuci błotem Wielki Autorytet. Tymczasem właśnie do takiej rangi został sprowadzony Domosławski przez niektóre (chociaż, co należy podkreślić, nie wszystkie) inne Wielkie Autorytety.

***

Uśmiech Kapuścińskiego
Bronisław Wildstein 28-02-2010

http://www.rp.pl/artykul/9133,440342.html

Niech szanowni Czytelnicy się nie obawiają. Nie będzie o biografii Ryszarda Kapuścińskiego autorstwa Artura Domosławskiego. Będzie o stanie ducha jaki się z debaty wokół niej wyłania. A nie nastraja on optymizmem.

Zacznijmy od pytania podstawowego: dlaczego debata? Przecież najbardziej konsekwentnie - zgodnie ze standardami III RP - zachował się Stefan Bratkowski, który porównał autora do hieny oświadczając przy okazji, że książki nie czytał, ani czytać nie zamierza. Podobnie Władysław Bartoszewski, który równocześnie z właściwym sobie od jakiegoś czasu taktem - nie znając - zestawił ją z przewodnikiem po domach publicznych. Obaj postąpili tak jak przystało na elity III RP. Ich koryfeusze wylewali wiadra nieczystości na autorów biografii Lecha Wałęsy: Pawła Zyzaka, Sławomira Cenckiewicza czy Piotra Gontarczyka, chlubiąc się równocześnie pełną ignorancją na temat książek, które odsądzali od czci i wiary. Dlaczego tak się nie stało teraz?

***

Domosławski: Pisałem z dobrym sercem dla Kapuścińskiego

http://www.polskatimes.pl/fakty/226938,domos-awski-pisa-em-z-dobrym-sercem-dla-kapu-ci-skiego,id,t.html

Po 1989 r. Kapuściński nie mówił o swojej przeszłości, bo bał się, że oplują go za to, że starał się normalnie żyć w świecie PRL - mówi Artur Domosławski, biograf wybitnego reportażysty i autor książki "Kapuściński. Non-fiction", która ukaże się 1 marca w rozmowie z Agatonem Kozińskim.

To moja koleżanka z redakcji "Gazety Wyborczej" Anna Bikont zaczęła mnie namawiać, byśmy wspólnie napisali jego biografię. Nie byłem pewny, czy chcę się tym zająć - po głowie chodził mi pomysł na kolejną książkę o Ameryce Łacińskiej. Chyba po paru tygodniach namysłu zdecydowałem się, ale z kolei po pewnym czasie to Ania zrezygnowała, chciała zająć się tym, co ją bardziej interesuje, czyli stosunkami polsko-żydowskimi w czasie wojny. Przygotowania do pracy nad biografią Kapuścińskiego wciągnęły mnie jednak na tyle, że dalej postanowiłem pożeglować sam.

Kiedy zorientował się Pan, że w życiorysie "cesarza reportażu" są skazy, o których wcześniej się nie mówiło?
O zdecydowanej większości tzw. spraw kontrowersyjnych dowiedziałem się już po jego śmierci, w trakcie pracy nad książką.

_____





Brak komentarzy: